– Liczę się z tym, że moi polityczni przeciwnicy sięgną w najbliższych dniach po najbardziej plugawe narzędzia, aby próbować obrzydzić mnie mieszkańcom. Doświadczyłem już pomówień i fałszywych oskarżeń. Obawiam się, że ogarnęła ich tak ogromna żądza zdobycia władzy w mieście, że nie cofną się przed nawet najpodlejszymi insynuacjami na mój temat. Były propozycje, aby odpowiedzieć podobnie. Odmówiłem. Brzydzę się takich metod. Dla mnie najważniejsze jest dobro mieszkańców i miasta, dlatego pokazuję pomysły na jego dalszy rozwój, a nie tracę czasu na wymyślanie „haków” na mojego konkurenta – mówi Prezydent Miasta Paweł Silbert w rozmowie z Tomaszem Pstruchą.
Znamy już układ sił w nowej Radzie Miasta. Jak Pan ocenia wyniki?
Paweł Silbert: – Cieszę się z tego, że koalicja Jaworzno Moje Miasto – Prawo i Sprawiedliwość ma zdecydowaną większość w Radzie Miasta. Jestem wdzięczny za to, że mieszkańcy pokazali, że mają dość sporów i wojen, wywoływanych przez przedstawicieli Platformy Obywatelskiej przez ostatnie kilkanaście miesięcy. Spokój, merytoryczna i przede wszystkim skuteczna praca na rzecz miasta jest tym, czego oczekują mieszkańcy. Koalicja JMM – PiS jest tego gwarantem.
Do sprawnego zarządzania miastem brakuje jeszcze tylko jednego elementu – prezydenta, który będzie w stanie zgodnie współpracować z nową Radą Miejską.
– To kluczowy element. Dlatego tak ważne jest, aby jaworznianie poparli mnie w drugiej turze wyborów. Chcąc być skutecznym w działaniu prezydent musi mieć większość w Radzie Miasta. Proszę moich zwolenników o mobilizację i udział w drugiej turze wyborów.
Pana kontrkandydat Bogusław Śmigielski obiecuje, że nawet z nieprzychylną sobie Radą Miejską jest w stanie współpracować.
– A cóż innego może powiedzieć? Musi robić dobrą minę i udawać, że wszystko jest w porządku. Może też wiele obiecywać i deklarować, bo kompletnie nie ma pojęcia, o czym mówi. A ja na własnej skórze doświadczyłem tego jak to jest, gdy ma się przeciw sobie Radę Miejską. Jak każdy pomysł był torpedowany, jak trudno było cokolwiek planować, bo nie było pewności, jak zachowają się wrogo nastawieni radni.
Doświadczenie pozwoliło mi uchronić miasto przed poważnymi tarapatami. Dzisiejszy skład Rady daje pewność spokojnej pracy. Jeśli mieszkańcy obdarzą mnie zaufaniem po raz kolejny, będę mógł sprawnie i skutecznie zarządzać miastem.
Stoi jednak za nim rządząca w kraju PO.
– To w tej chwili zdecydowane obciążenie, a nie powód do zadowolenia. Najprawdopodobniej PO przegrała wybory w całym kraju. Wiele wskazuje na to, że Polacy są już zmęczeni rządami PO i za rok sejm i rząd będzie wyglądać zupełnie inaczej. Moim atutem jest, że nie jestem członkiem żadnej partii. Dzięki temu nie muszę słuchać partyjnych rozkazów. Ta swoboda niezwykle pomaga w codziennej pracy. Czasami trzeba upomnieć się o swoje w województwie czy w rządzie. Partyjny prezydent nigdy nie wystąpi przeciwko swoim politycznym zwierzchnikom. Zwyczajnie musi być wobec nich uległy. Za to moją powinnością jest lojalność wobec mieszkańców. Dodam – tylko wobec nich.
Śmigielskiego popiera nie tylko partia. W ostatnich dniach zrobiły to także komitety, które tydzień temu wystawiały własnych kandydatów na prezydenta.
– Taki chwyt z reguły nie działa. „Połączenie sił” kilku komitetów, z różnymi programami i pomysłami na miasto powoduje jedynie, że w efekcie powstaje jakiś dziwny, bezideowy twór, którego celem nie jest dobro miasta, ale wyłącznie przyjęcie władzy w nim.
Znamienny jest tytuł na pierwszej stronie jaworznickiego tygodnika jawnie wspierającego działania Platformy: „Śmigielski idzie po władzę”. To moim zdaniem najtrafniej obrazuje prawdziwe zamiary pana Śmigielskiego. On chce po prostu władzy ! A jeszcze tydzień temu kandydat Platformy mówił, że miasto trzeba oddać mieszkańcom…
A Pan nie idzie po władzę?
– Ja od lat służę mieszkańcom.
Doskonale Państwo wiedzą, że nie jestem zainteresowany politycznymi karierami. Nie interesują mnie fotele posłów, senatorów, marszałków, wojewodów. Jestem zainteresowany Jaworznem – miastem, któremu poświęciłem moją energię i wysiłki. Zarówno ja, jak i pozostali ludzie Stowarzyszenia Jaworzno Moje Miasto, pracujemy dla mieszkańców Jaworzna i mamy zamiar pracować nadal. Jestem przekonany, że nasza wizja przyszłości miasta jest tym czego oczekują obywatele. Znają nas Państwo również z tego, że umów dotrzymujemy.
Niewiele brakowało, aby wyścig o fotel prezydenta rozstrzygnął się w pierwszej turze. Choć było aż pięciu kandydatów to stanowili oni dla Pana jedynie tło…
– Osiągnięty wynik bardzo mnie cieszy i dziękuję wszystkim, którzy oddali na mnie swój głos. Traktuję to jako potwierdzenie, że program wyborczy – zarówno ten zrealizowany, jak i ten zaproponowany na kolejne lata – został przez większość biorących udział w wyborach zaakceptowany. Te głosy poparcia to dla mnie także ogromne zobowiązanie do jeszcze bardziej wytężonej pracy. Z kolei moi wyborcy mogą mieć poczucie tego, że głosując na mnie przyczyniają się do dobrych zmian zachodzących w naszym mieście.
Druga tura wyborów stała się jednak faktem. W jednym z lokalnych tygodników znów pojawiają się informacje sugerujące, że wraz ze współpracownikami funkcjonuje Pan w jakimś tajemniczym „układzie”, albo że działa na granicy prawa…
– Liczę się z tym, że moi polityczni przeciwnicy sięgną w najbliższych dniach po najbardziej plugawe narzędzia, aby próbować obrzydzić mnie mieszkańcom. Od wielu miesięcy moi przeciwnicy zajadle próbują przypisywać mi łatkę awanturnika, zarozumialca, człowieka nieliczącego się z nikim i z niczym. Bez wątpienia liczyli na to, że ciągłe obrzucanie mnie błotem zniechęci do mnie mieszkańców. Obawiam się, że w najbliższych dniach może być jeszcze gorzej. Że ogarnęła ich tak ogromna żądza zdobycia władzy w mieście, że nie cofną się przed nawet najpodlejszymi insynuacjami na mój temat. Jaworznianie po raz kolejny pokazali jednak, że nie pozwolą narzucić sobie czyjegoś sposobu myślenia. Realnie patrzą i oceniają otaczającą nas rzeczywistość. Docenili pozytywną kampanię, którą prowadzę od samego początku. Duże poparcie pokazuje, że dobre i realne pomysły na rozwój miasta biorą górę nad płytkimi, personalnymi atakami.
Panie prezydencie, czy pan nas jeszcze czymś zaskoczy, jakąś nowinką w sprawowaniu urzędu?
– Tak, dołożę wielu starań, by nie można mi było przypisywać, że o czymś istotnym nie informowałem radnych i mieszkańców. Zaproponuję wkrótce jeszcze szerszy udział mieszkańców w podejmowaniu ważnych dla nas wszystkich decyzji. Będę korzystać z pracy zewnętrznych ekspertów i autorytetów, którzy będą tłumaczyć mieszkańcom sens wielu przedsięwzięć. Wkrótce po wyborach siadam nad ciekawą propozycją dotyczącą sportu. Odbyłem niedawno bardzo pouczające spotkanie z człowiekiem, za którym stoi ogromny sportowy sukces i umówiliśmy się na współpracę w sprawie budowania u nas silnej drużyny w popularnej dyscyplinie. Po pozytywnym dla mnie rozstrzygnięciu II tury wyborów podzielę się z Państwem paroma istotnymi przemyśleniami, dotyczącymi mojej pracy i relacji z Radą Miejską.
Dlaczego nie powie nam Pan tego teraz?
– Bo jeszcze nie wygrałem i „nie dzielę skóry na niedźwiedziu”. Proszę Państwa jeszcze o odrobinę cierpliwości. A do moich wyborców zwracam się z prośbą o pełną mobilizację i głosowanie na mnie w drugiej turze wyborów.