Nie widać końca sprawy związanej z uregulowaniem współpracy pomiędzy miastem a LKS Ciężkowianka, o której głośno było przed kilkoma tygodniami. Zarząd LKS-u, z Januszem Ciołczykiem na czele, wciąż nie potrafi podjąć decyzji, czy chce wykupić nieruchomość z bonifikatą czy też budynek klubowy trafi do Miejskiego Zarządu Nieruchomości Komunalnych a LKS będzie wynajmował poszczególne pomieszczenia. Jakby tego było mało pojawiły się wątpliwości związane z autentycznością niektórych podpisów pod petycją w obronie LKS-u, którą na ręce Prezydenta Miasta złożyli sympatycy klubu.
Wątpliwości pojawiły się w chwili, kiedy jeden z mieszkańców na popularnym portalu społecznościowym napisał do Prezydenta Miasta: „Panie Prezydencie Miasta Jaworzna. Piszę ten post, ponieważ Pan zwrócił się do mnie i do mojej żony z pismem, który notabene był wysłany na błędny adres, choć z poprawnymi nazwiskami. Pisze Pan w liście o likwidacji LKS Ciężkowianka, i o petycji, pod którą ja i moja żona się podpisali. Zatem oświadczam Panu, że zarówno jak jak i moja małżonka nigdy nie podpisywaliśmy się pod żadnymi petycjami w sprawach wyżej wymienionych.”
Deklaracja ta wywołała spore zamieszanie bowiem nazwisko wraz z danymi adresowymi interweniującego mieszkańca, jak również jego żony, znajdują się na petycji złożonej w Urzędzie Miejskim. Przy obu nazwiska figuruje także odręczny podpis.
Pojawiła się zatem pytanie, czy ktoś nie wykorzystał danych osobowych i adresowych mieszkańców bez ich zgody i wiedzy. Sprawę wyjaśnia Biuro Promocji i Informacji Urzędu Miejskiego, które w imieniu Prezydenta Miasta przygotowywało odpowiedzi dla osób podpisanych pod petycją. Ponieważ „sprawa Ciężkowianki” wywołała dużo niepotrzebnego zamieszania w samych Ciężkowicach listy z wyjaśnieniem skierowano także do wszystkich mieszkańców tej dzielnicy.
– Petycja w obronie klubu LKS Ciężkowianka została podpisana przez sporą liczbę mieszkańców (nie tylko z Ciężkowic). Postanowiłem wszystkim podpisanym spoza tej dzielnicy wysłać list, w którym krótko opisaliśmy sytuację, oraz wyjaśniliśmy iż na klub nie było żadnego zamachu ze strony urzędu czy prezydenta. Jest za to potrzeba i propozycja poprawnego uregulowania najmu gminnego obiektu przez Ciężkowiankę. List zbliżonej treści wysłaliśmy również do mieszkańców Ciężkowic, ponieważ narobiono tam sporego i zupełnie nieuzasadnionego zamieszania – mówi Prezydent Miasta Paweł Silbert. – Skoro interweniujący mieszkaniec wraz z żoną otrzymali list ode mnie, a nie są mieszkańcami dzielnicy Ciężkowice to oznacza, że albo nie pamiętają iż podpisali się pod petycją (co jest bardzo wątpliwe), albo ktoś (jakaś osoba trzecia) wpisał ich dane i sfałszował ich podpisy. Mam nadzieję, że zostanie to szybko zweryfikowane, a w przypadku podejrzenia fałszerstwa, sprawa niechybnie powędruje do prokuratury.